Tomanowa Przełęcz zimą - pierwsza lekcja pokory

05.04.2008 - Tomanowa Przełęcz 1.686 m.n.p.m.
Nie mogłem w tym programie zaznaczyć Tomanowej Przełęczy. Zaznaczyłem najbliższy możliwy punkt Tomanowy Potok.
5:32 h 16.9 km suma przewyższeń 713 m suma obniżeń 713 m

Wydawało się nam, że już mamy jako takie doświadczenie w zimie. Postanowiliśmy troszkę ambitniej, wybrać się wyżej i głębiej w Tatry. Do tej pory mieliśmy idealną pogodę i przetarte szlaki. Tym razem było trochę inaczej.
Wystartowaliśmy ok. 7.00.

W dolinie prawie nie było śniegu. Trochę bardziej doświadczonemu rzut oka na to "mleko" nad szczytami wiele by powiedziało.

No, ale kto? Jak nie my:) Damy radę!

No i jak tu wypróbować ochraniacze jak prawie nie ma śniegu:(

Bliższe góry były jeszcze widoczne.

Czym wyżej tym bardziej warunki się zmieniały. Coraz więcej śniegu. Coraz węższy i mniej przetarty szlak. Jeszcze się szło dobrze, śnieg był ubity i nie zapadaliśmy się w nim.

Trochę wysiłku jednak w pokonywanie kolejnych metrów musieliśmy wkładać.

Jeszcze w miarę rześki.........

...............o jak fajnie w poziomie:)

Byliśmy blisko, ale nie doszliśmy nad samą przełęcz. Od dłuższego czasu nie widzieliśmy już żadnych znaków szlaku. Szliśmy po śladach dwóch osób, które chyba też miały problemy z orientacją. Ich ślady często wiły się, skręcały tak jakby szukali drogi. To zdjęcie nie oddaje tego jak było jeszcze wyżej, bo jak widoczność gwałtownie się pogorszyła to już nie robiłem zdjęć.

Droga powrotna. To przejście przez mostek pokazuje ile było śniegu!

Już pojedzeni po 13-tej, z nowymi siłami zbieramy się na powrót. Mały niesmak z nieosiągnięcia celu pozostał, lepiej jednak cało wrócić niż przeliczyć się ze swoimi możliwościami.
To była maleńka próbka tego co może spotkać w zimie wędrowca w górach. Jeszcze parę razy góry i to nie tylko Tatry pokazały nam w zimie swoje inne oblicze.