Tatry polskie powyżej dwóch tysięcy
06.07.2008 - Wrota Chałubińskiego 2.022 m.n.p.m. Trzeci raz > 2.000.
9:40 h 22.5 km suma przewyższeń 1277 m suma obniżeń 1277 m

Nasza najdłuższa czasowo trasa do tej pory. Trzeci raz na wysokości ponad 2.000m.n.p.m.. Znowu góry nam przypomniały, że za chwilę nieuwagi można zapłacić wysoką cenę, ale po kolei.
- Palenica Białczańska
- 0:50 h (2.2 km) szlakiem czerwonym
- Droga Oswalda Balzera, skrzyżowanie szlaków
- 0:15 h (0.7 km) szlakiem czerwonym
- Wodogrzmoty Mickiewicza
- 1:40 h (4.5 km) szlakiem czerwonym
- Odejście na Kępę
- 0:05 h (0.3 km) szlakiem niebieskim / czerwonym
- Odejście na Szpiglasową Przełęcz
- 1:30 h (2.4 km) szlakiem żółtym
- Pod Mnichem
- 1:00 h (1.2 km) szlakiem czerwonym
- Wrota Chałubińskiego
- 0:45 h (1.2 km) szlakiem czerwonym
- Pod Mnichem
- 1:10 h (2.4 km) szlakiem żółtym
- Odejście na Szpiglasową Przełęcz
- 0:05 h (0.3 km) szlakiem niebieskim / czerwonym
- Odejście na Kępę
- 1:25 h (4.5 km) szlakiem czerwonym
- Wodogrzmoty Mickiewicza
- 0:15 h (0.7 km) szlakiem czerwonym
- Droga Oswalda Balzera, skrzyżowanie szlaków
- 0:40 h (2.2 km) szlakiem czerwonym
- Palenica Białczańska

Wodogrzmoty Mickiewicza

Początek trasy wiedzie nad Morskie Oko . Tyle razy już tam szliśmy a nie przyszło nam do głowy aby męczyć konie. Zawsze traktujemy to jako rozgrzewkę przed właściwą trasą.

Tak.. to ja, wpadłem pod kosiarkę:(

Ryby w Morskim chyba dokarmiane, bo nie boją się ludzi, wręcz przeciwnie.

Troszkę wyżej i spokojniej, mało ludzi.

Ciepełko się robi, trzeba szukać ochłody.

W dole Morskie Oko, na wprost Czarny Staw pod Rysami.

No tam to chyba nie ma szlaku:)

I w końcu je widać: Wrota Chałubińskiego - na wprost.

Pod górę tutaj żartowaliśmy i cieszyliśmy się ze śniegu w lipcu.
A w drodze powrotnej Łukasz poślizgnął się i zjechał na tyłku kilkadziesiąt metrów w dół zatrzymując się na kamieniach, dopiero jak się śnieg skończył. Najedliśmy się strachu. Łukasz lekko poharatany.
Zawsze jest tak, że wychodząc człowiek jest skoncentrowany a wracając, zmęczenie, spadek adrenaliny powoduje rozluźnienie a wystarczy chwila nieuwagi. Wywracaliśmy się nie raz w różnych sytuacjach, ale ten zjazd był (odpukać) najgroźniejszy.

Podziwianie gór.

Widok chyba na stronę słowacką.
Ten zjazd, upadek był na początku zejścia w drodze powrotnej, nie pstrykałem już zdjęć potem. I tak dobrze że zakończyło się na paru zadrapaniach.