Wyprawy w góry - wędrówki z pasją.

Poradnik dla początkujących

Będzie to raczej bardziej historia tego jak my się przygotowywaliśmy na nasze wyprawy. Nie mam kompetencji aby komuś radzić co i jak. Myślę jednak, że nowicjuszom niektóre rzeczy tutaj opisane się przydadzą i znajdą coś co im ułatwi podjęcie decyzji o opuszczeniu czterech ścian.
Jakie były nasze pierwsze przygotowania:) Żadne. Wzięcie plecaka, odpowiednie buty nad kostkę (po prostu zimowe trepy), spakowanie jedzenia i picia, kupienie mapy (wcześniej) i w świat.
Oczywiście dotyczy to "górek" bez przepaści, trudnych miejsc, przy dobrej pogodzie na miarę naszych umiejętności.
Skąd mam wiedzieć jaka góra jest dla mnie na początek. Poczytaj o niej na iternecie. Czasami na szczyt prowadzi kilka szlaków skrajnie różnych od siebie jeżeli chodzi o skalę trudności. Zacznij od mniejszej niż byś chciał. Jeżeli spotykam kogoś np. w Tatrach i mówi mi, że jest tutaj pierwszy raz, drugi raz w górach w ogóle, a idzie na Rysy bo to znana góra jest to mam zamiar wezwać psychiatrę. Czy wyjdzie... jeżeli kondycja mu pozwoli to i w sandałkach swoich wyjdzie, tylko ryzyko nieszczęśliwego wypadku zwiększa na własne życzenie wielokrotnie. Nie chcę się nabijać z klapek, obcasików, piwoszy których jedyny ekwipunek to piwo w jednej a chipsy w drugiej ręce, lezących na popularne szczyty aby je zaliczyć. Niech to robią, mogliby w jeszcze gorszy sposób spędzać czas. Jednak odrobina zdrowego rozsądku jest wskazana zawsze.
Ale mnie wzięło... koniec z tym:)
Po jednej czy dwóch wyprawach zainwestowaliśmy w buty trekkingowe, w zimowych było już za ciepło. Kupiłem je po ok. 40zł za parę.(na zdjęciu).

Śmieszne pieniądze a buty wytrzymały długo. Ja swoje zajechałem a Łukasz ze swoich wyrosnął.
Oprócz internetu polecam rozmowy na szlakach, w schroniskach, ludzie są najlepszą skarbnicą wiedzy. Po jakimś czasie wystarcza mi już rzut oka na mijaną osobę, aby stwierdzić czy to "niedzielny turysta", miłośnik górskich wędrówek czy hardcorowiec i czy warto z nim porozmawiać.
Dobrym zakupem są stuptuty czyli ochraniacze na nogi (obejmują buty i nogi do kolan), przydatne zwłaszcza w małych górach, gdzie jeszcze jest bujna roślinność. Także dosyć szybko zajęły one stałe miejsce w naszym ekwipunku. My z reguły zaczynaliśmy wczas rano (rosa), później nawet polubiliśmy wyjścia na szlak przed świtem.


Wtedy z kolei potrzebne były czołówki (latarki czołowe).  Warto je mieć na wszelki wypadek, nawet jeżeli nie planujemy nocnych eskapad, gdyby się nie zdążyło przed nocą wrócić.


W nocy może być strasznie a może też być romantycznie:).
O cenach nie ma co pisać. Wszystko kwestia zasobności i gustu aczkolwiek czasami warto kupić sprzęt porządniejszy, żeby szybko go nie wymieniać na lepszy. Nasza pierwsza czołówka już została rezerwową, kupiliśmy później o wiele lepsze. Kolosalna różnica w padającym świetle. W sklepie ciężko wyczuć, ale w nocy na szlaku "niebo a ziemia".


Kolejny zakup to kijki trekkingowe. Na początku chodziliśmy z nimi wszędzie, teraz bierzemy już raczej tylko w zimie.




Rewelacyjna rzecz to kominiarka, odkąd je kupiliśmy, przestałem chodzić w czapce. Może zastąpić czapkę, szalik. Doceniam ją zwłaszcza przy mocnym wietrze w zimie.





                                         c.d.n.

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja